piątek, 15 maja 2015

Rozdział 2

,,Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.



ONA
Podchodzi do mnie i obraca mnie tyłem. Nie jestem w stanie się ruszyć.
 –Zamknij oczy – szepcze mi do ucha, drze na dźwięk jego głosu. Zamykam oczy i w pewnym momencie na powiekach odczuwam materiał.Słyszę jak obchodzi  mnie i staje przede mną.     
– Teraz cię podniosę i zaniosę tam gdzie powinnaś być jasne?                                                                  
- Dobrze -mamroczę i znów odtwarzam jego słowa ,,tam gdzie powinnaś być”   

ON
Podnosze ją i przerzucam przez ramię.Kładę dłoń na jej jędrnym pośladku.                                       
 –Zdejmij rękę z mojej pupy i postaw mnie na ziemie – warczy i próbuje nieudolnie zdjąć moją rękę.Uśmiecham się ironicznie i daje jej klapsa.Syczy cicho…                                                               -Bądź cicho -idę do przejścia i wpisuje kod.Przejście otwiera się i wychodzę na korytarz zamykając je za sobą.Idąc tak korytarzem trzymam ją mocno jakby bojąc się żeby nie upadła. Wchodzę po ogromnych kasztanowych schodach na górę gdzie jest miejsce dla niej.Otwieram drzwi i przekraczam przejście do pokoju.Kładę ją delikatnie na łóżku .
-Nie otwieraj oczu ani nie zdejmuj chustki jasne? –pytam spokojnie.
-Dobrze.
Podchodzę  do drzwi i zamykam na klucz, który chowam w kieszeni. Odwracam się Ona nadal leży na łóżku bez ruchu .Kładę się na łóżku obok niej odwracam ją tak, żeby była tyłem do mnie i rozwiązuje jej chustkę.
-Czemu jestem w tej koszulce zamiast w moim ubraniu ? Gdzie jest moje ubranie ? I GDZIE JA JESTEM ?
Słyszę jej przyspieszony oddech. Biorę jej rękę i przywiązuje do poręczy łóżka.
-I co ty robisz ?
- Zobaczysz.
Następnie przywiązuje drugą. Obręcze są ciasno zawiązane. Zaczyna się wyrywać, przytrzymuje jej nadgarstki i syczę :
-Nie wyrywaj się bo i tak nie uciekniesz tylko sobie poharatasz ręce.
Patrzy na mnie oniemiała. Przechyla głowe.
-Dlaczego mi to robisz ? –pyta ze łzami w oczach
- Bo lubię. –odpowiadam spokojnie.-Podciągam delikatnie t-shirt pod piersi żeby móc ujrzeć płaski umięśniony brzuch. Przywiązuje jeszcze nogi. I mówię :-Zabawę czas zacząć.
-Jak  masz na imię ?-pytam jakby nigdy nic
-Amy.
-Co lubisz robić?
-Czytać.
-Tylko ?
-Nie…
-Co jeszcze?
- Nie powiem ci… - po chwili dodaje - Jesteś potworem ! Nienawidzę cię  ! – zaczyna się wyrywać i krzyczeć.
-Mówiłem żebyś tego nie robiła -warczę wściekły.
 Jej nadgarstki są już całe czerwone. Krew ścieka niżej. Ten widok wywołuje u mnie wściekłość, ale i uśmiech na twarzy. Jej policzki są zalane łzami. Nikt jej nie usłyszy. Niech krzyczy. 

ONA -Byłem twoim największym fanem w klubie. Pamiętasz mnie? -przeszukuje moje wspomnienia.Nie ma go nigdzie…  
 - Zatańczysz dla mnie Amy  ? -patrze na niego oniemiała -Po pierwsze ja już nie tańczę a po drugie jestem związana. –mówię patrząc na węzły. - Odwiąże cię jeśli dla mnie zatańczysz. -Ani razu Cię nie widziałam -mówię ignorując jego propozycje.
-Może Ty nie ale ja Ciebie tak -mówi przybliżając się do mnie 
-To jak zatańczysz dla mnie ? 
-JA JUŻ NIE TAŃCZĘ – KRZYCZĘ.
Zatyka mi usta i wgniata w łóżko. Nie mam już siły ,żeby go odeprzeć. 
Moje nadgarstki i stopy są całe we krwi. Jestem osłabiona. Moje powieki są ciężkie. Nie wytrzymam tak dłużej…

ON
Zamknęła oczy. Nie żyje ? Sprawdzam puls... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz