sobota, 23 maja 2015

Rozdział 3

„Są w życiu chwi­le, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wte­dy właśnie
oka­zuje się... że jed­nak może.”

ON 
Zamknęła oczy. Nie żyje ? Sprawdzam puls...
Boże, dziękuje. Żyje! Ona tylko zemdlała, nic złego
nie zrobiłem. Tłumacze sobie w myślach, lecz wiem, że to kłamstwo.

ONA
On jest sadystą! Nienawidzę go!
Podnosi się z łóżka i jedyne, co teraz słyszę to dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Leżę w łóżku bezczynnie, aż w końcu zapadam w długi niespokojny sen.


Nie jadłam od czterech dni. Nie widziałam GO od momentu, kiedy wyszedł z pokoju. Nadal jestem przywiązana, głodna i brudna. Wyczerpana i cała zdrętwiała. Zamykam oczy i próbuje nie myśleć o jedzeniu. Nie mogę spać ból brzucha skutecznie mi to uniemożliwia.
Muszę coś zrobić żeby dał mi coś do jedzenia, tylko, co? Zaczynam krzyczeć piszczeć i wyrywać się, lecz sprawia mi to ból. Po chwili słyszę przekręcanie klucza w zamku. Wchodzi do pokoju i od razu podbiega do łóżka. Zaczął mnie rozwiązywać, patrzę na niego zdziwiona, on jednak nic nie mówi tylko bierze mnie na ręce. Wynosi mnie z pokoju. Korytarz jest dość obszerny obwieszony w ogromne lustra. Przeglądam się w nich. Wyglądam gorzej niż myślałam. Podpuchnięte oczy, nogi i ręce całe we krwi i zadrapaniach. Zatrzymuje się i wchodzi przez dębowe drzwi do łazienki. Zamykam oczy. Czuje jak moje stopy dotykają ziemi, lecz wciąż on mnie pod trzymuje. Kładzie dłoń na mojej tali a ja natychmiast otwieram oczy.
- Wykąpie Cię.
- Poradzę sobie – odpowiadam szybko. 
- Nie jesteś w stanie ustać na nogach, a co dopiero się wykąpać.
- Nie trzeba - Czuję jak zabiera swoje ręce z mojej tali a ja upadam na podłogę.
- Mówiłem, że nie jesteś w stanie się na nogach.
- Jestem tylko, że to było z zaskoczenia.
- To podnieś się.
Próbuje wstać pomagając sobie rękami, ale udaje mi się tylko przykucnąć a już czuje ogromny ból w nogach. Przełykam łzy i próbuje jeszcze raz się podnieść, ale to jedynie pogarsza sytuację i z powrotem jestem na podłodze.
-Wykąpie Cię -podnosi mnie i wkłada do ogromnej wanny. Zdejmuje mi koszulkę. Nie mam siły protestować. Rozpina mi stanik i odrzuca go w kąt łazienki. Wannę napełnia ciepłą wodą, rany na nogach trochę szczypią. Ściąga koszulkę i klęka obok, nabiera trochę mydła na dłoń. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że jestem naga i, że on ma zamiar mnie dotknąć.
- Nie dotykaj mnie – mówię, choć chciałabym krzyczeć. Nie mam siły, żeby wstać i się ubrać.
- Będę. Jesteś brudna, musisz się umyć! A sama nie dasz rady!- krzyczy. Jego wzrok jest opanowany i mroczny.
- Dobrze.
- Co dobrze?
- Wiem, że nie jestem wstanie się umyć.
- I prosisz mnie, żebym cię wykąpał?
- Tak - nic więcej nie mówię, on też nie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz